A co mogą mieć wspólnego? zapytacie. Ano… mogą….
Tradycyjne sposoby wytwarzania najdroższej kawy świata Kopi Luwak (potrafi kosztować nawet 1000 EUR za 1 kg!) oraz marokańskiego oleju arganowego opierają się bowiem na podobnej zasadzie – wykorzystaniu apetytu zwierząt, które zjadają, a następnie trawią owoce kawowca lub drzew arganowych. W obu przypadkach jednak proces trawienia nie przebiega do końca – twarde nasiona są wydalane, dzięki czemu – po ich zebraniu – można je przetworzyć na kawę lub olejek arganowy. W pierwszym przypadku (Kopi Luwak) zwierzęciem uczestniczącym w tym naturalnym „procesie technologicznym” jest azjatycki łaskun, zaś w drugim (ziarna arganii) – zwyczajne… kozy!
Te ostatnie, jako zwierzęta nad wyraz przedsiębiorcze (tak, coś o tym sami wiemy! 🙂 ), nie ograniczają się tylko i wyłącznie do zbierania owoców już opadłych z drzewa, ale… same na drzewa się wspinają, aby dosięgnąć bardziej smakowitych kąsków…
Oczywiście dziś, w produkcji masowej, kozy nie odgrywają już takiej roli, jednak nie zmienia to faktu, iż obrazek tych zwierząt balansujących na gałęziach drzewa arganowego stał się jednym z symboli Maroka.
Tradycyjnie, tą (nieco niewdzięczną) pracą – oddzielaniem ziaren od kozich odchodów – zajmowały się berberyjskie kobiety. Wyselekcjonowane pestki były następnie suszone na słońcu, delikatnie prażone i ręcznie mielone w kamiennych żarnach na pastę, z której następnie wyciskano drogocenny olej. Na 1 litr oleju potrzeba było kilkadziesiąt kilogramów owoców arganii, a zatem zarówno berberyjskie kobiety, jak i ich kozy miały sporo roboty!
Na koniec jeszcze słówko o samym oleju arganowym (jeśli ktoś o nim nie słyszał): to bardzo cenny środek spożywczy oraz kosmetyk. Zawiera ponad 100 substancji czynnych, w tym m.in.: witaminę E, karoteny, przeciwutleniacze. Ma właściwości antyalergiczne, przeciwzapalne, wzmacnia odporność, przyspiesza przemianę materii oraz zwalnia proces starzenia.